czwartek, 7 stycznia 2016

21.) O wyraźny świecie, wróć!

Zaczęłam Nowy Rok z kryzysem. Używam obecnie okularów -4 i nie mam w nich pełnego komfortu widzenia. Jestem też przyzwyczajona do chodzenia bez okularów, nie sprawia mi to większego problemu, ale nuży. Niewyraźne widzenie mnie męczy. I choć przypominam  sobie początki  (1,5 miesiąca bez okularów w Rosji) uśmiecham się serdecznie, bo byłam jak ślepy kotek. Z wadą -8,5 i nawykiem bezustannego używania okularów  widziałam tylko światełka, nie umiałam nawet obrać marchewek. Teraz jest zdecydowanie lepiej, jestem w stanie normalnie funkcjonować, widzę choć z nie najlepszą ostrością, ale widzę i poza korzystaniem z komputera nie muszę używać okularów. Używam ich jednak częściej, bo łaknę ostrości, wyraźnych kształtów, soczystych barw.
Nie zawsze pamiętam o tym jak bardzo mi się poprawiło, zagłębiam się w szarym, pochmurnym nastroju i jakoś tak nie chce mi się ćwiczyć, a nawet relaksować oczu. Pozwalam sobie na to. Wiem, że motywacja wróci, zawsze wraca. Pocieszam się tym, że nie mam już odwrotu - na okulistów się obraziłam, okularów większych niż te -4 nie mam w zasięgu i zgodnie ze wszystkim, co wiem, jestem na drodze do zredukowania mojej krótkowzroczności.
Potrzebuję wiary, że z nieostrych cieni wyjrzy, w świetle mroźnego poranka, nowy wyraźny i soczysty świat. Już nie mogę się go doczekać. Jak tylko niebo mruga milionami gwiazd, patrzę na ich światełka i wysyłam krótką modlitwę - O wyraźny świecie, wróć!